środa, 17 lipca 2013

Rozdział II

Po kawie wróciłyśmy do domu, aby przebrać się na wyjście z chłopakami. Długo decydowałyśmy o swoich ubiorach i stwierdziłyśmy, że założymy na siebie jakieś sukienki, no bo wiadomo najlepszy nocny klub znany w całym Glasgow. Ja wybrałam sobie coś takiego :

A Nici nadal siedziała przy szafie.
- Ty nadal nic nie wybrałaś ?! - powiedziałam wychodząc przebrana z łazienki i widząc moją przyjaciółkę w tej samej pozycji przed szafą.
- Kurde mam dość - powiedziała wkurzona
- Czekaj, zaraz Ci coś wybiorę - podeszłam do szafy i wybrałam taką oto sukienkę :





- O ! popatrz, jakimś dziwnym trafem jej nie zauważyłam - powiedziała sarkastycznie, pokazała mi język i poleciała do łazienki - ale torebkę biorę tą tą taką no tą !
- To bierzemy je razem, bo ja też ją biorę
- Okok- krzyknęła z łazienki i nastała cisza
Weszłam do łazienki na parterze. Pomalowałam brwi, machnęłam troszkę błyszczykiem usta i wyszłam z łazienki, a Nicole jeszcze nie było. Spojrzałam na zegarek, który wisiał nad telewizorem - 19.43. No to trochę aż za szybko się wyrobiłyśmy. Nagle w torebce zaczęło mi coś wibrować. Był to mój telefon. Szybko go wyciągnęłam i spojrzałam na ekran, dzwoniła mama. Odebrałam.
M : Halo
A : No cześć mamo.
M : Cześć Alex, słuchaj, dzwonię na szybko, chciałam Ci tylko powiedzieć, że wysłaliśmy Ci z tatą pieniądze na twoje konto, będziemy za tydzień w domu, papa.
I usłyszałam charakterystyczny dźwięk, oznaczający, że tamta osoba się rozłączyła. Włożyłam telefon do torebki i spokojnie czekałam na Nici. Po pięciu minutach moja przyjaciółka zeszła na dół. Akurat wtedy usłyszałyśmy też dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Stał tam Louis. Louis? Dobrze mówię ? Tak, chyba tak...Louis.
- Hej dziewczyny, ślicznie wyglądacie - powiedział i znowu się tak słodko uśmiechnął, jeju on ma taki piękny ten uśmiech.
- Dziękujemy - odpowiedziałyśmy
- Ty też niczego sobie - oznajmiłam
- Chodźcie, stoimy na podjeździe - pokazał palcem na stojącego, czarnego Mercedesa. Nici już poszła, a Louis zaczekał na mnie, bo zamykałam drzwi. Weszliśmy do samochodu i zaczęliśmy się sobie przedstawiać. Po 5 minutach jazdy rozmawialiśmy tak jakbyśmy się znali całe życie.
- A wy jesteście z Glasgow tak ? - zapytał blondyn o imieniu Niall.
- Tak, mieszkamy tu od dziecka, a wy chyba nietutejsi jesteście nie ? - zapytała Nici
- No my z Londynu - odpowiedział chłopak, który ma na imię Zayn.
- O uwielbiam Londyn - podziwiałam
- No, ale teraz rzadko bywamy w domu - powiedział Harry
- Czemu ?
- Wy nas serio nie znacie ? - zapytał ze zdziwieniem Harry
- A mamy jakoś tak znać specjalniej ?
- No, nie, no, ale no, bo my jesteśmy to znaczy..my tworzymy ten zespół no One Direction słyszałyście o nim kiedyś ? - zapytał
- No tak, ale nie za dużo, ogólnie w telewizji słyszałam wasze piosenki - odpowiedziała Nicole
- Ja tak samo - potwierdziłam
- Jesteście pierwszymi dziewczynami, które nie piszczały na nasz widok, wiecie o tym ? - zaśmiał się Lou
- Dobrze wiedzieć, ale serio, nie poznałybyśmy was
- Zaśpiewajcie nam coś - poprosiłam
- Ale co ? - zapytali równocześnie, co nas rozśmieszyło
- Nie wiem, nie znamy waszych piosenek, niestety - powiedziałam
- Dobra to my wybierzemy - pomyślał Zayn
- To może Kiss You ? - zaproponował Louis, spojrzał na mnie i uśmiechnął się
- Okej - znowu powiedzieli chórkiem i zaczęli śpiewać
Po pięciu minutach dojechaliśmy na miejsce, a po przebytej drodze mogę stwierdzić, że stałam się fanką chłopaków, śpiewają pięknie, mają takie fajne głosy, naprawde super. Weszliśmy do klubu i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Kątem oka śledziłam zachowanie Zayna, cały czas patrzał na Nici, gdy nie widziała, a już jak spojrzała w jego stronę, odwracał wzrok, jakby się bał czegoś, jakby się bał jej, albo wstydził? Sama już nie wiem.

*oczami Nicole*

Bawiliśmy się nieźle, to dopiero początek, ale Harry już wypił z 8 drinków i troszkę wstawiony już jest. Cały czas obserwuję Louisa, patrzy się na Alex, jak w obrazek, strasznie słodko to wygląda, jeszcze jak zaproponował w samochodzie tą piosenkę Kiss You i na Al zerknął, nie no coś iskrzy, zaczęła się moja akcja zeswatania Lou i Al, oni byliby naprawde słodką parą. Kątem oka spoglądam co chwilę na Malika, jaki on jest przystojny kuźwa, takie paczadła na piękne. Ja się chyba kurde zakochuje, ale co ja poradzę
"Nic, to przeznaczenie" - powiedziała pewna część mnie, a dokładniej serce. Jak na niego patrze to mam motylki w brzuchu, rozmowy nam się tak kleją, mamy wszyscy tyle wspólnych tematów, można by powiedzieć, że się nieźle zgraliśmy

_________________________________________________________________

To jest numer 2, jeszcze do takiej jakiejś specjalnej sytuacji nie doszło, wiem, ale dojdzie :) Słuchajcie, mam ogromną prośbę. Komentujcie jeśli przeczytacie, wystarczy mi tylko w komentarzu jedno słowo "czytam", bo nie wiem, zaczęłam bloga nowego, ale nie wiem kto go czyta i chciałabym się dowiedzieć, czy warto go pisać :* Jutro prawdopodobnie trzeci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz